strona główna

Aktualności

Największa manifestacja polskich myśliwych od zjednoczenia łowiectwa przed 100 laty!

Największa manifestacja polskich myśliwych od zjednoczenia łowiectwa przed 100 laty!
Marzec 08 17:32 2024 Wydrukuj

Manifestacja, która odbyła się 6 marca br., mogła zgromadzić pod sejmem przeszło 10 tys. samych myśliwych i leśników, w tym przedsiębiorców leśnych. Jak stwierdzili organizatorzy, był to największy protest naszego środowiska od zjednoczenia polskiego łowiectwa przeszło 100 lat temu. W tym samym czasie rolnicy zebrali się 1,5 km dalej przed kancelarią premiera.

 

Wspólna sprawa

Przez Polskę przetaczają się manifestacje rolników, których końca – mimo wysiłków rządu i samego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi – nie widać. Od 9 lutego w ramach spontanicznej i oddolnej inicjatywy wspierają ich również myśliwi. Początkowo lokalnie zasilali rolnicze blokady dróg, pojawiając się na nich z ciepłymi napojami i posiłkami. Podczas ogólnokrajowych akcji odbywających się 20 lutego „pomarańczowe kamizelki” były już nie tylko częścią barwnego tłumu – myśliwi zostali zauważeni m.in. przez samorządowców, polityków i media. Formalnie wciąż tylko wspierali rolników we wspólnej sprawie, jaką jest sprzeciwianie się politycznemu zamachowi na dotychczasowy styl życia oraz godzącym w mieszkańców wsi nadmiarowym regulacjom unijnym, ale stworzyli już własne postulaty.

Wobec zadziwiająco dużego pozytywnego odzewu i zaangażowania myśliwych inicjatywa szybko nabierała tempa. Manifestacja pod sejmem 6 marca, którą niemałym wysiłkiem zorganizował początkowo anonimowy Społeczny Komitet Protestacyjny Myśliwych „Wspólna sprawa” (dalej SKPM), została zgłoszona jako odrębne, niezależne od rolników zgromadzenie. Myśliwi pojawili się na niej z wypracowanymi postulatami skierowanymi do premiera Donalda Tuska – ewoluowały one w stosunku do pierwotnej wersji, wobec czego różniły się choćby od tych składanych lokalnie na ręce samorządowców na protestach z 20 lutego. To z pozoru mało zdecydowane wykuwanie ostatecznej listy oczekiwań należy, oczywiście, zrzucić na karb spontaniczności całej akcji, ale trzeba też zaznaczyć, że ta lista powstała na bazie ankiet rozesłanych do regionalnych koordynatorów protestu. Trudno było też oprzeć się wrażeniu, że wielu myśliwych uczestniczyło w zgromadzeniu we własnych intencjach. Miały one jednak istotny wspólny mianownik – wyrażenie sprzeciwu wobec niekompetencji władz Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz żądanie zmiany na stanowisku wiceministra odpowiedzialnego za lasy i łowiectwo, a także przywrócenie samorządności PZŁ. Pod petycją o odideologizowanie MKiŚ w krótkim czasie, bez wsparcia ze strony organów PZŁ, udało się zebrać 37 tys. głosów poparcia, a wciąż jeszcze spływa korespondencja pocztowa.
 

Ministerialny zapalnik

W dniu protestu ujawnił się wreszcie skład SKPM. Są to osoby w większości dobrze znane z branżowych mediów, twórcy internetowi i mocna reprezentacja fundacji Instytut Analiz Środowiskowych: stały współpracownik i przewodniczący rady fundacji Miłosz Kościelniak-Marszał, bracia Michał i Paweł Budzyńscy, Kamil Kulejewski z „Sudeckiej Ostoi”, Fryderyk Walicht z profilu „Passion 4Hunters” na Facebooku, Maciej Perzyna oraz Dariusz Woźniak i Przemysław Nowoć (dwaj ostatni również związani z fundacją IAŚ). Należy jednak dodać, że organizację przyjazdów do Warszawy – myśliwi skrzykiwali się głównie za pomocą grup na komunikatorach internetowych – koordynowało regionalnie ponad 70 osób.

Punktem zapalnym, który spowodował, że członkowie PZŁ z niespotykaną dotąd siłą zmobilizowali się i wyszli na ulice, jest pozbawiona merytoryki, indolentna polityka MKiŚ wobec myśliwych i łowiectwa, ale też leśników i leśnictwa. Przysłużył się temu w szczególności wiceminister Mikołaj Dorożała (Polska 2050), który w publicznych wystąpieniach bez skrępowania daje wyraz swojej niewiedzy i lekceważeniu nie tylko myśliwych, lecz także nauki łowieckiej. Ignoruje koła i stowarzyszenia łowieckie, choć stanowią one silną stronę społeczną, a swoją wizję deformy łowiectwa zamierza realizować, dając mocną kartę negocjacyjną stronniczemu, jawnie antymyśliwskiemu ugrupowaniu aktywistów. Zapowiada dążenie do konsensusu, ale jednocześnie informuje, że podjął już decyzję co do swoich kluczowych priorytetów (więcej o nich TUTAJ). Dorożała staje się tym samym twarzą ideologii wymierzonej w myśliwych. A przecież w przedwyborczych obietnicach obecnej władzy, co wytknęli organizatorzy zgromadzenia, była mowa o budowaniu rządu fachowców, do których Dorożale bardzo daleko.
 

Dorożała musi odejść

Przeszło 100 sygnalistów pod dyrygenturą prezesa Klubu Sygnalistów Myśliwskich PZŁ Macieja Strawy nadało zgromadzeniu charakter prawdziwej zbiorówki – odegrano „Zbiórkę myśliwych” i „Powitanie”, marsze myśliwskie, fanfary, sygnały pokotowe i wreszcie „Koniec polowania”. Były występy artystyczne, w tym również dzieci. Myśliwi pojawili się z transparentami, na których dominowały hasła: „Dorożała musi odejść!”, „Myśliwi, Leśnicy, Rolnicy Razem, #wspólnasprawa”, „Myśliwi razem z rolnikami, #wspólnasprawa”, „Stop ekomafiom”, „Mikołaju wracaj do Laponii, polskie lasy zostaw fachowcom”, „PZŁ do Ministerstwa Rolnictwa”, „Strona społeczna myśliwi”. Szczególnie chętnie skandowano „Dorożała musi odejść!”, a nieco rzadziej „Czapką, kijem, pastorałem, przegonimy Dorożałę!” oraz „Dorożała, miarka się przebrała!”. Performance zagrzewający do okrzyków wykonał Mirosław Okniński, myśliwy i znany trener MMA, ze swoimi zawodnikami. – Kto nie krzyczy, to pewnie jest z nimi, ekoterrorysta! – dopingował. – Chyba jest tu jakiś ekoterrorysta, bo jest tak cicho – rozbudzał tłum.

Na scenie pojawili się także m.in. reprezentanci związków zawodowych leśników, którzy mówili o nierozłączności gospodarki leśnej i łowieckiej, wytykali resortowi środowiska bezmyślne niweczenie pracy pokoleń leśników dla dobra polskich lasów oraz osiągnięć nauki i niszczenie przedsiębiorczości pod pretekstem lepszej ochrony przyrody, czy – jak chce ministerstwo – „idei nowej filozofii podejścia do lasów”. Leśnicy poinformowali także, że na spotkaniu ze związkowcami zorganizowanym 4 marca wiceminister Dorożała namawiał ich do odstąpienia od udziału w proteście. W tłumie dało się zauważyć pracowników zakładów usług leśnych, pozbawionych pracy w wyniku prawnie wątpliwej decyzji minister klimatu i środowiska o wstrzymaniu wycinek w wybranych lokalizacjach w całym kraju. O niszczejącej Puszczy Białowieskiej oraz ignorowaniu głosu społeczności lokalnych w jej sprawie mówili mieszkańcy tego regionu.
 

PZŁ w rozkroku

Protest miał charakter apolityczny. Na scenie pojawili się wprawdzie parlamentarzyści, ale ich obecność wiązała się ze sprawowanymi funkcjami. Głos zabrali przewodnicząca sejmowej KOŚZNiL Urszula Pasławska, przewodniczący sejmowej KRiRW Mirosław Maliszewski oraz przewodniczący senackiej KRiRW Ryszard Bober (wszyscy z PSL-u). Zapewnili oni o poparciu dla działań myśliwych. Poseł Maliszewski przekonywał o konsekwentnym działaniu na rzecz zmian w zarządzaniu wilkami w Polsce (relację z poświęconego tej sprawie posiedzenia komisji zamieściliśmy TUTAJ), posłanka Pasławska z kolei zapowiedziała rychłe złożenie projektu ustawy przywracającej wybór łowczego krajowego przez NRŁ (przypomnijmy, że taki projekt powstał już w minionej kadencji sejmu, ale nie trafił pod obrady – pisaliśmy o nim TUTAJ). W tłumie pojawili się również m.in. Antoni Macierewicz (PiS), Krzysztof Bosak i Ryszard Wilk (Konfederacja), a także Michał Woś i Jacek Ozdoba oraz europoseł Patryk Jaki (Suwerenna Polska). Protest myśliwych został zakończony ok. godz. 14.00. Starcia prowokatorów z policją zaczęły się później.

Przygotowaniom do protestu towarzyszył, niestety, chaos informacyjny i działania dezorganizujące ze strony Zarządu Głównego PZŁ i Naczelnej Rady Łowieckiej, które próbowały raczej zniechęcić myśliwych do manifestowania. Od samego początku te organy nie ustosunkowały się jednoznacznie do angażowania się myśliwych w rolnicze protesty. Niejasne komunikaty pojawiające się w witrynach internetowych władz związku zasiewały niepewność i odwiodły część polujących od udziału w centralnej manifestacji w Warszawie. O ile ZG PZŁ, którego przewodniczącego mianuje minister właściwy ds. środowiska, z oczywistych względów stoi w rozkroku, o tyle ambiwalencja NRŁ, reprezentującej przecież głos myśliwych, jest niezrozumiała.

Protest dowiódł, że myśliwi, którzy przez lata zaciskali zęby w obliczu niekorzystnych dla siebie zmian prawnych, mają własną wizję naprawy łowiectwa i nie chcą dalej biernie przyglądać się szkodliwej dla nich polityce. Oczekują zmian, które podniosą jakość zarządzania zwierzyną i usprawnią jego szwankujące mechanizmy, będące też niejednokrotnie źródłem negatywnych opinii o całym środowisku. Przykład walki z ASF-em jest jaskrawym przykładem konsekwencji społecznych i wizerunkowych, które ponoszą polujący w związku ze szkodliwymi działaniami ministerstw rolnictwa i środowiska. Przede wszystkim jednak myśliwi oczekują, żeby ich rola nie była marginalizowana przez rząd i resort nadzorujący łowiectwo.

Adam Depka Prądzinski, Fot. Piotr Wesołowski

dodaj komentarz

0 komentarzy

Napisz komentarz

Uwaga! Aby dodać komentarz, musisz posiadać konto w serwisie braclowiecka.pl oraz być zalogowanym.